Witajcie,
Boże, jak ten czas leci. Właśnie zdałam sobie sprawę, że mój ostatni post jest z okresu świąt wielkanocnych a tu mamy już prawie połowę kwietnia i wiosnę pukającą do drzwi. Bardzo mnie ten fakt cieszy gdyż wiosnę uwielbiam ( jak każda porę roku) a, gdy widzę jak wszystkie roślinki i drzewa w naszym "młodym" ( bo jednorocznym ogrodzie ) budzą się do życia, moje serce rośnie. Wszystko nabiera kolorów, ptaki budzą nas swoim śpiewem o świcie - sielanka po prostu, no gdyby nie codzienne zabiegane życie.:) Ale te cudowne chwile oferowane przez naturę rekompensują szarą codzienność.
Tyle na temat moich wiosennych nostalgii. :) W temacie wiosny jednak pozostanę. :) Może nietypowo ale jednak. Jedna z moich stałych klientek - Pani Marzena złożyła u mnie zamówienie na wianek wiosenny, ale w nietypowych kolorach. Wiosna kojarzy mi się z soczystością kolorów, ich nasyceniem wielobarwnością .. Pani Marzena postawiła jednak warunki - ma być brąz, szarość i niezapominajki... Trudne zadanie mnie czekało, bo za wszelką cenę chciałam dodać trochę delikatnego żółtego, może odrobinę zieleni, a tu trzy kolory i basta...
Ale kto jak nie ja lubi wyzwania. Pomyślałam, pokombinowałam i ... ukręciłam... Wianek w brązach, szarościach, błękitach przed Wami...
A co Wy sądzicie o takich kolorach na wiosnę? Czy to wasze kolory, czy się w nich odnajdujecie?
Nowa właścicielka jest bardzo zadowolona, a i ja jestem dumna z mojego wiosennego wianka. :)
Jest i pierwszy ptaszek w gniazdku. ;)
A tu wielkanocne, oryginalne jajeczko...
A na koniec motylek i... oczywiście... mnóstwo niezapominajek. :)
A już niebawem kolejny wianek wiosenny, tym razem w zupełnie innej odsłonie. :)
Ściskam Was mocno,
Magda
Wianek jest prześliczny! Dla mnie to jak najbardziej kolory wczesnej wiosny :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Ania.
Takie połączenie kolorów bardzo pasuje do wiosny. Delikatne błękity, kwiaty dodają mu fajnej lekkości i subtelności. Pięknie Madziu :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło :)
Wielkie brawa za wiosnę zatrzymaną w wianku :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Marta